wtorek, 25 lutego 2014

Dom Narodowy w Cieszynie

Każda prelekcja jest inna - w dużej mierze zależy to od słuchaczy :) Podczas piątkowej prelekcji w Domu Narodowym w Cieszynie miałam możliwość opowiadania o działaniach CME dla Burkina Faso. Moimi słuchaczami byli ludzie praktycznie w każdym wieku - dzieci, młodzież, dorośli. Dzięki temu na koniec pojawiły się liczne pytania. Bardzo lubię, gdy słuchacze pytają. Pozwala mi to przekazać informacje, które ich interesują, wyjaśnić wątpliwości, czy niedomówienia, które być może się pojawiły w trakcie prezentacji.
Niesamowitym dla mnie jest widzieć, że my, Polacy, przejmujemy się tak bardzo tym, w jakich warunkach żyją inni ludzie. Dotyka nas ich bieda, zarówno ta fizyczna jak i duchowa. Wiem, czasami swoją prostotą w wierze przewyższają nas... Ale mimo tego potrzebują naszego wsparcia w dziele ewangelizacji. Przede wszystkim jednak potrzebują naszych modlitw

Prelekcji słuchali ludzie w każdym wieku.
Materiały przywiezione z Afryki zawsze wzbudzają ciekawość:)
Można je dotknąć i sprawdzić, czy kolce są tak groźne na jakie wyglądają...
Pocztówki z materiału? Czemu nie!

wtorek, 18 lutego 2014

Prelekcja

Zapraszam serdecznie na prelekcję: "Oblicza Afryki - oblicza życia", która odbędzie się w piątek, 21. lutego o godz. 17.00 w Domu Narodowym w Cieszynie. 
Celem prowadzonych przez CME działań jest nie tylko pomaganie mieszkańcom Pobe Mengao, ale również informowanie o tym z jakimi problemami i wyzwaniami spotykają się każdego dnia. Mam nadzieję, że podczas prelekcji uda mi się przekazać najważniejsze informacje oraz zachwycić Was Afryką!
Jeśli możesz, przekaż tę informację rodzinie i znajomym :-)


czwartek, 13 lutego 2014

Zmiany...

W związku z wprowadzanymi przez rząd zmianami Prefekt Saturnin Ouedraogo, który odwiedził Polskę w lipcu 2013 roku zmienia miejsce pracy. W najbliższym czasie zostanie przeniesiony do Tougouri, by tam objąć funkcję Prefekta. Proszę, módlcie się, by nowy Prefekt Pobe Mengao był równie otwarty na prowadzone przez CME działania misyjne. Proszę również o modlitwę za Saturninem i jego rodziną, by dobrze znieśli tę zmianę. 
Zmiany Prefektów odbywają się w Burkina Faso co trzy lata. Jest to całkiem normalna sytuacja. Jednak od dłuższego czasu Saturnin Ouedraogo był Prefektem w Pobe Mengao, wydawało się, że taka sytuacja utrzyma się nadal. Mimo naszych marzeń (Saturnin jest chrześcijaninem, pastorem jednego z kościołów w Pobe Mengao. Myślę, że również dzięki temu nasza współpraca bardzo dobrze się układała) sytuacja ułożyła się inaczej. Wierzę, że pomimo tego, Bóg będzie nadal błogosławił nasze działania oraz dopomagał we wszystkim jak robił to dotychczas!

Prefekt Saturnin Ouedraogo podczas wizyty w Polsce

wtorek, 11 lutego 2014

"Gościnności nie zapominajcie..."

Gościnność to jedna z cech charakterystycznych dla Polaków. Mimo coraz bardziej materialistycznego podejścia do życia nadal jesteśmy otwarci na innych i gościnni. Nie inaczej rzecz ma się w Burkina. Podczas moich dwóch pobytów w tym państwie mogłam doświadczyć wielkiej gościnności. 
Przejawiała się ona na wiele sposobów - miejsca do spania, dzielenie się posiłkami, różnego rodzaju prezenty. Jeden z nich bardzo mocno wrył się w moją pamięć i właśnie na nim chciałabym się skupić. Sytuacja wydarzyła się podczas pobytu w Burkina w sierpniu 2011 roku, a więc w porze deszczowej. W tym czasie Burkina staje się zielone, pojawiają się pierwsze warzywa i owoce, kury znoszą znaczne ilości jajek (nasze posiłki składały się głównie z jajek i dań, których podstawą były jajka. Ledwie zdążyliśmy zjeść trochę, od razu dostawaliśmy w prezencie kolejne 20, 30 sztuk. Mimo tego, że staraliśmy się nimi dzielić, nie byliśmy w stanie ich zużyć...). Pewnego popołudnia odpoczywaliśmy po naszych zajęciach jedząc obiad. Nagle do naszych uszu doszedł dźwięk licznych głosów, zmierzających w naszą stronę. Po chwili drzwi domku, w którym mieszkaliśmy otwarły się. Do środka wszedł starszy brat naszego gospodarza (wraz z towarzyszącymi mu osobami) trzymając w ręce... kurę (zapewne domyślacie się już, jaki prezent otrzymaliśmy). Kura miała związane nogi i niesiona była głową w dół :) Nasz gość z radością podszedł do mnie i wręczył mi (praktycznie nad talerzem) żywy prezent! Sytuacja stała się troszkę skomplikowana - taki prezent ma swoją wartość. Nie wolno mi było odmówić, ani też przekazać go komuś innemu. Do tego zupełnie nie wiedziałam co mam z nim w tym momencie zrobić! Z opresji wybawił mnie nasz gospodarz, proponując, bym przywiązała kurę na zewnątrz domku. Podziękowałam za ten żywy prezent:) Sytuację rozwiązaliśmy następnego dnia, zapraszając całą rodzinę gospodarza na wspólny posiłek. 


*Sprawa prezentów jest dość specyficznie traktowana przez Afrykańczyków. Prezent można komuś przekazać lub ofiarować z powrotem, jako prezent od siebie. Jednak trzeba mieć wyczucie, ponieważ nie każdy prezent można zwrócić, trzeba też zwracać uwagę na to, od kogo taki prezent się dostaje - zaprzyjaźniona osoba, nieznajomy, młody chłopak, czy może osoba stojąca wysoko w hierarchii wioski. Kiedy ktoś ofiarowuje nam posiłek, należy go zjeść. Odmowa w tym przypadku jest bardzo źle traktowana. Najlepiej zaprosić osobę, która go nam ofiarowała do wspólnego posiłku.*

sobota, 8 lutego 2014

Wdzięczność

Nie wiem jak u Was wygląda sobota. Ja staram się zawsze nadrobić zaległości, które nazbierały się w ciągu tygodnia, posprzątać mieszkanie i chociaż trochę odpocząć. Muszę się przyznać, że pomimo ambitnych planów często ogarnia mnie "sobotnie lenistwo". W końcu sobota to dzień wolny, prawda? Można odpocząć i NIC NIE ROBIĆ. Kiedy tak walczę sama ze sobą i staram się zmotywować do działania przypominają mi się inne kobiety i ich obowiązki. Kobiety i dziewczyny, w różnym wieku, mieszkające w Pobe Mengao. Ich dzień wygląda zupełnie inaczej... Przecież już samo przygotowanie obiadu stanowi dla nich o wiele większe wyzwanie niż w Polsce. Trzeba przygotować odpowiednią ilość ziarna, rozetrzeć go, następnie  ugotować coś z niego.

Przygotowanie ziarna (obłuskiwanie) w stępie za pomocą stępora
Roztarcie ziarna
Ugotowana potrawa - "to" i sos z liści baobabu
Z tym, że do gotowania potrzebna jest woda. W sumie więc, najlepiej dzień rozpocząć od udania się po wodę! Przyniesienie jej, najczęściej na własnej głowie nie jest takie proste. Zwłaszcza kiedy ma się 9 lat. 
Dziewczynki niosące wodę ze studni
A porządki? Pranie? Na razie w Pobe Mengao nie ma prądu (tak, naprawdę nie ma. I jest jeszcze całkiem sporo takich miejsc na ziemi). Kobiety piorą więc w rękach. Przy bardzo małym dostępie do wody, naprawdę podziwiam ich wysiłki, by utrzymać ubrania w czystości. 
Porównując więc zadania jakie mam przed sobą i zadania, jakie one mają do wykonania czuję wdzięczność. Wdzięczność za to, że Bóg pozwolił mi urodzić się w Polsce. Mieszkam tutaj i mogę korzystać z tych wszystkich, jakże dla nas normalnych, luksusów. Woda w kranie, pralka w łazience, piec kuchenny, światło, wygodne łóżko do spania... 
A czy Ty jesteś wdzięczna/y Bogu, za to co masz? 

niedziela, 2 lutego 2014

Cuda czy anomalia pogodowe..?

Wczoraj dostałam wiadomość z Burkina Faso. Pisał Elise z Bourzanga (miałam okazję poznać go podczas pierwszego pobytu w tym kraju i do teraz utrzymujemy kontakt). 
Oprócz pozdrowień i zapytania, czy wszystko w porządku przekazał niesamowitą wiadomość: wydarzył się cud - spadł deszcz!
Niby nic dziwnego, wszędzie pada od czasu do czasu, prawda? Dlaczego więc pisze: "zdarzył się cud?" Obecnie w tym regionie panuje pora sucha. W porze suchej nie spada ani jedna kropla deszczu przez kilka miesięcy! Tak dzieje się od lat. W porze deszczowej spada bardzo dużo wody, można ją magazynować, zbierać (o ile ma się takie możliwości, stąd projekt TAMA w Pobe Mengao). Czasami jest jej tak dużo, że zalewa drogi i uniemożliwia komunikację pomiędzy sąsiednimi miejscowościami. Zdarzają się lata, kiedy w porze deszczowej nie pada zbyt wiele. Konsekwencją tego są niewielkie zbiory, pojawia się głód w porze suchej. Jeśli kolejna pora deszczowa nie jest obfita, można już mówić o klęsce. 

Pora sucha jest sucha. Nie ma wyjątków. Po prostu nie pada. Wykorzystuje się wodę, która pojawiła się w porze deszczowej. 

Dlatego też Elise napisał: "zdarzył się cud". Nie wątpię, że dla mieszkańców tego kraju deszcz, który pojawił się w porze suchej jest cudem. Patrząc jednak z perspektywy Europejczyka, do tego Polaka od razu mówię: to przecież anomalia pogodowe. Ostatnio miałam okazję być w zupełnie innej części Afryki, w której panuje teraz pora sucha. Jakież było moje zdziwienie, gdy przez kilka dni towarzyszyły nam silne opady deszczu połączone z gradem!


Opady deszczu w porze suchej, Afryka

Grad - niespotykany w Afryce, tym bardziej w porze suchej!

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Zastanowiło mnie moje własne, osobiste podejście do tej sprawy. Dla mnie deszcz w porze suchej to nic innego jak wybryk natury, anomalia pogodowe. Co sprawiło, że tak myślę? Większa wiedza? Brak wiary?
Musiałam się nad tym głębiej zastanowić. Doszłam do wniosku, że wszystkie tzw. anomalia pogodowe w ten czy inny sposób należy zaliczyć w kategorię cudów. Cud, to wg słownika PWN "niewytłumaczalne zjawisko, o którym sądzi się, że jest wynikiem działalności Boga". Jako osoba wierząca, wierzę, że Pan Bóg nie zostawił nas, ani też świata samych sobie. Wierzę, że nadal działa i nic nie dzieje się bez Jego woli i wiedzy. Dlaczego więc opady deszczu w porze kiedy normalnie nie pada od razu zaliczam do kategorii "anomalia pogodowe"? Dlaczego nie popatrzę na to, jak na cud? Przecież ten deszcz sprawił Bóg. 

Po analizie, okazało się, że zbyt łatwo lubię wyjaśniać pewne rzeczy. Umniejszać wielkość Boga. Musiałam przyznać, że od moich braci i sióstr Afrykańczyków mogę się wiele nauczyć. Przede wszystkim prostoty w wierze

 
 Anomalia pogodowe czy cud?