wtorek, 13 grudnia 2016

płacz

Dzisiejszy wpis nie będzie ani prosty ani tematyczny. Zdaję sobie sprawę, że bloga założyłam po to, by opisywać to, co robimy dla Burkina Faso. Żebyście wiedzieli, jakie projekty realizujemy, jak działamy. Po to, by pokazać, jak wygląda życie w Pobe Mengao. 

Jednak dzisiaj nie chcę z Wami rozmawiać o Burkina. 

Śledzę w mediach informacje na temat tego, co dzieje się w Syrii. W polskich mediach też można znaleźć informacje, ja osobiście korzystam przede wszystkim z zagranicznych. Ale można również bazować na polskich.
Wyłania się z nich obraz tragiczny. Aleppo, miasta bombardowane, równane z ziemią. Tragedie ludzkie, o niewyobrażalnym zasięgu. Czytam historie ludzi, którzy żegnają się, wysyłając swoje ostatnie wiadomości z miasta ogarniętego śmiercią. Patrzę na wpływy polityczne, na każdą ze stron, która walczy. 
Serce mi się kroi i płaczę. Nad każdą osobą, która zginęła. I nad każdą osobą, która jeszcze zginie. Nad każdą kobietą i dziewczynką, która została zgwałcona. Tam, czy też w trakcie ucieczki do wolności. Po lepsze jutro. Nad każdym chłopcem i mężczyzną, którym nie dane było/ jest przeżyć, bo są mężczyznami i nie włączyli się do walki. Nad każdym z tych, którzy zostali zmuszeni do walki. I nad każdym, który walczy. Nad każdym z tych, którzy przerwali edukację, a ich kontynuacja nie jest możliwa z powodu braku dokumentów (chociaż teraz są w Europie). 
I kiedy moje serce płacze zadaję sobie pytanie: czy zrobiłam wszystko, wszystko co możliwe, by do tej sytuacji nie dopuścić? Kiedy czytałam różne informacje, ile wiadomości przekazałam komuś, kto o nich nie wiedział? Ile listów napisałam do naszego Ministerstwa ds. Zagranicznych czy polityków, którzy mogliby cokolwiek w tej sprawie zrobić? Ile czasu poświęciłam na modlitwę, by błagać Boga o zmiłowanie dla ludzi z Syrii??
Jeśli masz wrażenie czytając ten wpis, że wywieram presję na Twoje sumienie, wprawiam Cię w zakłopotanie, to powiem otwarcie: tak, dokładnie tak jest. Wiem, że nie mogę zmienić całego świata, ale mogę zmienić życie czy jego warunki chociaż dla jednej osoby. A może wielu osobom. Ale ile swojego czasu poświęciłam na to? A ile Ty swojego czasu poświęciłeś drogi czytelniku? 
W czasie drugiej wojny światowej świat nie wiedział lub nie chciał wiedzieć o tym co dzieje się w obozach koncentracyjnych. Można by wymieniać wiele zbrodni, jak na przykład ta w Rwandzie, które dokonały się w naszych czasach, a o których "nie wiedzieliśmy" lub "nie byliśmy w stanie im zapobiec". Kolejna tragedia rozgrywa się przed naszymi oczami i to dosłownie. W dobie internetu, środków masowego przekazu jedynym wytłumaczeniem naszej niewiedzy czy braku działania... jest po prostu brak zainteresowania z naszej strony. Nie mam prostej recepty na to, jak powinnam pomóc. Na pewno mogę więcej. Ale czy zrobię to? Czy jestem w stanie poświęcić własną wygodę i spokój dla ratowania innych? Co więcej, czy jestem w stanie poświęcić się dla ratowania tych, którzy nie akceptują moich wartości, ponieważ nie są tak jak ja - chrześcijanami? 
A Ty, ile jesteś w stanie poświęcić?
Jeżeli trafiłeś w jakiś sposób na ten wpis, proszę przemyśl to, o czym napisałam. Poszukaj w radiu, telewizji, internecie informacji o tym, co dzieje się w Syrii. Zastanów się w jaki sposób możesz pomóc. Pomyśl, póki jest jeszcze komu pomagać. Mam nadzieję i modlę się, by nadchodzące święta pamiątki narodzenia Jezusa Chrystusa były nie tylko czasem przypominania sobie tego, co Jezus uczynił dla nas, przychodząc na ten świat, ale by był to czas, kiedy okazujemy miłość Jezusa tym, którzy jej potrzebują. 




2 komentarze:

  1. "...ale by był to czas, kiedy okazujemy miłość Jezusa tym, którzy jej potrzebują." i to chyba jest najtrudniejsze ale zawsze warto próbować

    OdpowiedzUsuń