środa, 30 listopada 2016

O jedzeniu słów kilka

Ciekawe sytuacje spotykają nas kiedy podróżujemy w Burkina ogólnie dostępnymi środkami transportu, jeszcze ciekawiej zaczyna robić się, gdy stołujemy się w restauracjach, jadłodajniach czy w ulicznych garkuchniach*. Podczas tego wyjazdu po raz pierwszy byłam w restauracji w stolicy prowadzonej przez siostry zakonne i tam zjadłam "europejski" posiłek (wcześniej nie zdarzyło mi się w Ouaga odwiedzić żadnej restauracji po to, by w niej coś zjeść). Powiem szczerze, że obsługa jak i jakość posiłku zaskoczyły mnie pozytywnie. Poza tym najczęściej żywiliśmy się w strażackiej kantynie lub jedząc afrykańskie hot-dogi czy omlety (to w stolicy i w trakcie podróży). W samym Pobe zostaje do wyboru: poproszenie kogoś o ugotowanie posiłku, ugotowanie sobie samemu lub... udanie się na ulice wioski i zjedzenie tego, co akurat zostało ugotowane i jest sprzedawane.   
Jakość pożywienia jest raczej w porządku, higiena podczas przygotowania posiłku to już inna sprawa. W Pobe, gdzie gotuje się dalej na ogniskach lub ew. przy użyciu butli gazowych (restauracje pod chmurką) trzeba liczyć się z tym, że w posiłku znajdą się dodatki, których niekoniecznie się tam człowiek spodziewa. 
Ale wszystko po kolei... W strażackiej kantynie można dostać gotowano-pieczonego kurczaka (ani jeden z tych procesów nie jest doprowadzony do końca) z ryżem lub makaronem, zupę rybną, spaghetti (uwaga, uwaga, nie wygląda to jak włoskie spaghetti!) i jeszcze kilka innych potraw (ryż z tłuszczem lub ryż z sosem jarzynowym). Wybór zdawałby się duży, ale kilka razy kiedy tam byłam, nie wszystko było dostępne, warto więc zapytać przy wejściu co jeszcze zostało do wyboru. Kantyna ta jest położona koło jednostki straży pożarnej, większość strażaków przychodzi tam w trakcie czy też po swojej zmianie by coś zjeść. Dodatkowo przechodnie, czy nieustraszeni turyści również się tam stołują, więc około 15.00-16.00 wybór potraw jest już mocno ograniczony. Przed wejściem do kantyny strażackiej ustawiony jest wielki rożen i kilku mężczyzn przygotowuje hot-dogi. Początkowo hot-dog składał się z bagietki do której nakładano: kawałki świeżego ogórka i cebuli oraz grillowane kawałki mięsa (koźlina, baranina, może czasem wołowina) i co najważniejsze - całkiem sporo ostrej przyprawy pimo. Dzięki temu, nawet gdyby coś w posiłku było nie tak, pimo "zabijało" dosłownie wszystko. Obecnie, oprócz ogórka i cebulki dokłada się też pomidora, a kawałki mięsa pomieszane są już z wątrobą (tańszy zamiennik). 
Przygotowanie posiłku. Fot. L. Buchalik
Rano warto zamówić sobie w hotelu omlet i Liptona**, ale równie dobrze można przejść się ulicą i w najbliższym barze mlecznym zjeść omlet i napić się wyżej już wspomnianego Liptona. 
Podróżując na północ nie spotkałam się z hot-dogami, jednak omlety można zamówić było wszędzie (poza Pobe). 
Tradycyjna potrawa: ugotowana grubo roztarta mąka podawana z sosem
W Pobe Mengao obecnie funkcjonuje kilka miejsc, gdzie można się stołować. Śniadanie to tradycyjnie bułka z Liptonem (lub z tym co ze sobą przywieźliśmy). Na obiad polecam gotowany ryż z fasolą i smażoną cebulką lub ryż z sosem, mięso z grilla (lub podroby z grilla) serwowane z pimo, lub mączne kulki smażone na głębokim oleju, podawane z pimo. Każdą z wymienionych rzeczy można dostać w innym punkcie gastronomicznym, Pobe nie jest na razie tak rozwinięte, by jeden punkt oferował kilka różnych dań (a przynajmniej ja dotychczas się z tym nie spotkałam). 
Wybierając się w daleką podróż autobusem nie trzeba martwić się o kanapki na drogę. Na każdym przystanku autobus otaczany jest przez kobiety, nastolatki i dzieci, z których każdy chce sprzedać coś do jedzenia: bagietki, gotowane jajka, owoce lub soki i wodę w woreczkach. 
Smażone kulki mączne podawane z pimo
Na północy kraju, gdzie gleba jest bardziej jałowa, piaszczysta i brakuje wody dieta nie jest zbyt urozmaicona. Już w miastach niedaleko Pobe można kupić czy uprawiać różne warzywa i owoce, co ubogaca dietę. Zdaję sobie sprawę, że w samym Pobe Mengao dieta mieszkańców wygląda inaczej od tego co pokazuję w moim wpisie, jest bardziej monotonna. Dorosły Burkinabe w Pobe nie zjada trzech posiłków dziennie, ich ilość jest uzależniona od sytuacji ekonomicznej rodziny oraz od obfitości pory deszczowej. 

*W większości wypadków słowa: restauracja, bar mleczny, garkuchnia, punkt gastronomiczny nie są użyte w znaczeniu, jakie kojarzyć się może z Polski czy krajów rozwiniętych. Najczęściej jest to zadaszenie (chociaż nie zawsze) lub pobocze drogi, gdzie przygotowywane jest jedzenie
**Lipton to określenie czarnej herbaty, niezależnie od firmy podanej na opakowaniu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz