W wielu domach trwają przygotowania do świąt. Kocham ten czas w roku, kiedy
w szczególny sposób możemy przypominać sobie, że Jezus urodził się w Betlejem, w
ludzkiej postaci. Jako niemowlak, dziecko. I chociaż nadal był Bogiem, to
jednak żył i dorastał na ziemi, jak najzwyklejszy człowiek. Owszem, na pewno nie brakowało mu mądrości, przecież jako wyrośnięty
dzieciak „zaginał” nauczycieli w świątyni swoimi pytaniami… Ale jednak, narodził
się, żył na tej ziemi dla nas, zmarł i zmartwychwstał – dla naszego zbawienia. I chociaż święta dla
mnie zawsze będą mieć ten głęboki sens, to poza tym lubię otaczać je
zwyczajnymi dobrami: pysznym jedzeniem, spędzaniem czasu z bliskimi, prezentami…
Tak po prostu :-) Nawet jeśli moje święta nie wyglądają jak typowe Polskie
święta, to na pewno mają swój klimat.
Pieczenie ciastek, pierniczków, kupowanie prezentów, sprawdzenie czy w
kuchni niczego nie zabraknie, sprzątanie… Można by tak wymieniać i wymieniać.
I tak się zastanawiam na ile w tym świątecznym czasie myślimy o innych?
Wiem, że wiele organizacji właśnie teraz prosi o wsparcie. I wiesz co?
Pomyślałam, że nie poproszę. Że nie dołączę do tych wszystkich, którzy właśnie
w święta proszą o pomoc. Bo każdy z nas jest bardziej w święta otwarty. Nawet
Scrooge (Opowieść Wigilijna, Ch. Dickens) był w okresie świąt po prostu dobry.
Kiedy tak myślałam o tym, postanowiłam, że jednak zrobię tak jak wszyscy. Poproszę
Cię o pomoc. Bo nie proszę o pomoc dla siebie. Proszę w imieniu setek tysięcy
ludzi, którzy musieli opuścić swoje domy i uciekać. Proszę w imieniu tych,
którzy stracili domy, możliwość chodzenia do szkoły, swoje ubrania, jedyną
zabawkę… Nie tylko… wiele z nich straciło swoich bliskich.
W zeszły piątek zmarła żona mojego przyjaciela (to jedna z wielu rodzin, z którymi miałam przywilej się zaprzyjaźnić i pomimo odległości i czasu utrzymujemy kontakt). Po krótkiej chorobie.
Dziewczyna w moim wieku. Dla jej męża i dzieci, którzy zostali te święta nie
będą radosne. Nie będą też spokojne. Zaledwie kilka tygodni temu musieli
uciekać ze swojego domu – tak jak stali, w tym co mieli akurat na sobie. Stracili
wszystko. Teraz także żonę i matkę. Dlaczego? Bo nie było ich stać na wizytę u
lekarza i wykupienie podstawowych leków, dzięki którym ta kobieta byłaby
dzisiaj żywa.
Cóż, wiem, że nie mogę prosić Cię o zmienienie świata. Ale proszę Cię –
pomóż. Proszę o wsparcie finansowe. Nie będziemy w stanie przekazać go przed
świętami. Niestety. Droga daleka a czas ucieka, a banki mają swoje prawa. Jednak jestem w stanie obiecać
Ci, że Twój dar przekażemy na początku roku. Tym, którzy stracili tak wiele. Dołączysz?
Możesz dokonać przelewu na konto:
66 8113 0007 2001
0003 9909 0002
Bank Spółdzielczy w
Cieszynie
Centrum Misji i
Ewangelizacji
ul. Misyjna 8, 43-445
Dzięgielów
z dopiskiem: Burkina
Faso Uchodźcy
Nie jesteś w stanie pomóc finansowo? A może nie chcesz? Nie ma problemu.
Być może nawet uważasz, że to nie nasza sprawa. Rozumiem Cię. W takim razie
proszę Cię: módl się!!! Módl się i proś Boga o bezpieczeństwo dla mieszkańców
Burkina Faso i o mądrość dla rządzących. Zwłaszcza teraz, kiedy zbliżają się święta.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń