środa, 24 czerwca 2015

Niepokojące wieści z dalekiego Burkina

Chciałabym podzielić się z Wami mailem, którego otrzymałam od Saturnina.

Dobry wieczór, 

piszę, by poinformować Cię, o nowej sytuacji, jaka panuje w Gminie Tougouri - walkach pomiędzy rolnikami i pasterzami w wioskach*. W jednej z wiosek, Tegsabgo, w sobotę, 6 czerwca, doszło do wojny domowej pomiędzy pasterzami i rolnikami. Spowodowało to wiele szkód materialnych a także ofiary śmiertelne po stronie rolników.
Poniżej bilans:
dwie osoby zabite, dziesięć osób ciężko rannych, 50 pożarów, 250 osób nie ma dachu nad głową (w tym 60 mężczyzn, 80 kobiet, 110 dzieci, w tym 50 uczniów). 
Te 250 osób zostało wyrzuconych ze swojej wioski i żyje obecnie pod namiotami w Tougouri. To poważny problem dla naszej społeczności. Dzielę się z tym problemem z Wami w nadziei na pomoc dla tych zdesperowanych osób. Proszę, powiedz o tym swoim przyjaciołom.
Niech Bóg Cię błogosławi, 
Saturnin

W innym mailu Saturnin pisze: 

"Potrzeba ubrań, pożywienia, wody pitnej"

* Rolnicy w Burkina Faso zajmują się uprawą roli, zaś pasterze - hodowlą bydła. 
Kontaktowałam się z przedstawicielami innych wiosek... Jak mówią: 
"Sytuacja nie jest prosta: niewystarczająca ilość terenu do wypasu zwierząt. Brak trawy, brak wody... Do tego jak na razie nie pada" (na północy kraju powinny spaść pierwsze deszcze rozpoczynające porę deszczową). 


Nie jesteśmy w stanie zrobić wiele, ale proszę Was o modlitwę za tym krajem, za jego mieszkańcami. Rolnictwo, hodowla, to podstawa utrzymania się większości mieszkańców tego kraju. Brak deszczu, a co za tym idzie - wody, doprowadzi do tragicznego pogorszenia się i tak już trudnej sytuacji mieszkańców. Walki pomiędzy obiema grupami doprowadzą do zniszczeń i ofiar, nie poprawią sytuacji...

Jeżeli ktoś z Was oprócz modlitwy chciałby pomóc także w inny sposób w tej konkretnej sytuacji proszę o kontakt mailowy: lidia.zur@cme.org.pl


sobota, 20 czerwca 2015

Czas podróży

Podczas dzisiejszych warsztatów przypominałam sobie jak miło spędziłam zeszły weekend. Na zaproszenie znajomej nauczycielki wraz z Anią byłam w Ostródzie. W tym pięknym mieście mogłam opowiadać o Burkina Faso zarówno w Kościele Chrześcijan Baptystów, jak i w dwóch szkołach: Zespole Szkół Zawodowych im. Petőfi jak i Szkole Mistrzostwa Sportowego
Czas spędzony w tym zakątku Polski był czasem niesamowitym. Słuchacze na prelekcjach - zarówno w kościele jak i w szkołach, byli bardzo zaciekawieni i zadawali całkiem sporo pytań. Dzięki ciepłemu przyjęciu i otwartym sercom czułam się tam jak u siebie w domu!


Dziękuję Bogu za możliwość mówienia o Burkińczykach! Wierzę, że ludzie, którzy słyszeli o życiu mieszkańców Pobe Mengao nie pozostaną obojętni na ich potrzeby. 

czwartek, 18 czerwca 2015

Wdzięczność

W moim życiu pojawiają się i są osoby, za które jestem wdzięczna Bogu. Na pewno zaliczyć do nich mogę moich przyjaciół, którzy wspierają mnie w każdej sytuacji, jaka zdarza się w moim życiu. Jedna z tych osób, to osoba bardzo szczególna dla mnie. Jest to Ania, która najbliższe lata swojego życia spędzi w Egipcie, w chrześcijańskim szpitalu w Asuanie. Jeśli jesteście zainteresowani tym co dzieje się w jej życiu - zapraszam na jej bloga
Jednak ten post chciałabym w szczególności dedykować moim rodzicom. Wspierają mnie od samego początku w moich działaniach na rzecz Afryki. Myślę, że moja pasja do misji i działania na rzecz innych osób jest rezultatem tego jak wychowywali mnie i moje rodzeństwo. Bardzo często podsuwali nam książki o misjonarzach w dalekich krajach, wraz z innymi dziećmi na Szkółce Niedzielnej modliliśmy się o misjonarza mieszkającego z rodziną w Papui Nowej Gwinei... Myślę, że m. in. te działania wszczepiły we mnie chęć pomocy innym, za co im dziękuję! 
Jednak... zawsze musi być jakieś ale. Cóż to takiego? Po prostu zwyczajnie brak czasu. Kiedy wyjeżdżam z pracy i jadę odebrać misyjne dokumenty, a z powodu korków nie daję rady ich odebrać - wiem, że mogę na nich liczyć. Nie rzadko korzystam z pomocy moich rodziców, jak choćby w zeszły weekend, kiedy to zbyt zajęta działaniem, zapomniałam o upływającym czasie... 
Okazują mi wsparcie nie tylko w tak prozaiczny sposób jak odebranie dokumentów, przewiezienie rzeczy misyjnych - po prostu są i wspierają mnie - duchowo i fizycznie, kiedy tylko jest taka potrzeba. Wiem, że służba w której działam nie byłaby tak efektywna dzięki pomocy moich rodziców i przyjaciół. Jestem wdzięczna Bogu za każdego z Was! 


czwartek, 11 czerwca 2015

Kiedy technika zawodzi

Dzisiaj prowadziłam prelekcję dla uczniów klasy III a w Gimnazjum im. Karola Miarki w Chełmie Śląskim. Udało mi się ominąć korki i dojechać do szkoły na czas. Weszłam do klasy, wyciągnęłam laptopa z torby, by podłączyć się do rzutnika i zacząć prelekcję... Coś niestety nie zadziałało :( Wiedząc, że nie mam zbyt wiele czasu - godzina lekcyjna to 45 minut, kto uczy, ten wie, jak czas płynie szybko - rozpoczęłam prelekcję. Pomimo pomocy nauczyciela, który mnie do szkoły zaprosił i podłączania trzech różnych laptopów w międzyczasie, prelekcja odbyła się w formie pogadanki, a zdjęcia uczniowie zobaczą za tydzień. 
Dużo trudniej mówi się bez zdjęć, do których można się odnieść. Jednak taka prelekcja ma swoje plusy. Jakie? Młodzież zadaje dużo więcej pytań. Dzisiejsi słuchacze wykazali się dużą wrażliwością, pytając o życie mieszkańców czy też nasze odczucia/ obawy podczas takich wyjazdów.
Podczas gdy mówiłam o Pobe Mengao i naszej działalności, od razu przypomniała mi się sytuacja, która miała miejsce podczas jednego z wyjazdów. Grupa wolontariuszy wyświetlała w różnych miejscach film "Jezus". Mieli własny generator, laptop, rzutnik... z powodu gorąca, film się zacinał, czasami leciał od nowa... ale wszyscy oglądali zafascynowani. Zainteresowanie filmem było większe niż pojawiające się "drobne" problemy techniczne. 
Dzisiejsze wydarzenie i to, o którym słyszałam od znajomych pokazuje mi jak bardzo jesteśmy zależni od techniki. Wiem też, że na pewno nie cechuje mnie tak wielka cierpliwość jak mieszkańców Burkina Faso! 

A na takim telewizorze oglądałam w 2008 roku film z pogrzebu króla





poniedziałek, 1 czerwca 2015

Dzień Dziecka

Dzisiaj Dzień Dziecka :) Pamiętacie? Świętujecie..? Myślę, że na pewno. Albo jest to Twoje święto albo Twoich dzieci. Są jednak państwa, w których to święto obchodzi się w innym czasie... Są też i takie, w których o tym dniu jedynie się opowiada. Do takich niestety należy Burkina Faso. Tam dzieci od najmłodszych lat pracują, pomagają swoim rodzicom w domowych obowiązkach czy też w utrzymaniu rodziny. Zdarza się, że dzieci nie chodzą do szkoły, pomagają rodzicom w pracy lub same pracują  - w nielegalnych kopalniach złota. Wydrążone w ziemi tunele i chodniki, tzw. biedaszyby są wąskie, a małe dzieci łatwiej się w nich poruszają niż dorośli. Oczywiście, brak zabezpieczeń często doprowadza do groźnych wypadków. 

I właśnie z powodu tych dzieci (i pewnie wielu innych na świecie) chciałam Wam życzyć otwartych serc! Życzę Wam, żebyście dostrzegali potrzeby innych, zwłaszcza tych najmłodszych. Wykorzystujcie możliwości jakie posiadacie, by nieść ratunek. Niech Bóg, który jest Stwórcą nas wszystkich porusza Twoim i moim sercem :)
A na zachętę - porcja uśmiechu