piątek, 23 stycznia 2015

Dzieci

Kiedy widzę małe dzieci na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Wychowywałam się w wielodzietnej rodzinie, mam dwie młodsze siostry. Obserwowałam jak zmieniały się, jak moi rodzice troszczyli się o nich. Widzę, jak moi znajomi i przyjaciele troszczą się o dzieci, które pojawiają się w ich rodzinach. W Biblii, w księdze Psalmów jest napisane: 
„Oto dzieci są darem Pana, podarunkiem jest owoc łona” [Psalm 127, 3].
Dlatego też dzieci, w jakimkolwiek wieku, są dla mnie niezwykle cenne. Jednak nie wszędzie dzieci są traktowane właśnie w taki sposób. Podczas wyjazdów do Burkina Faso bardzo często porusza mnie podejście do dzieci. Czy zawsze złe? Nie, tego nie mogę powiedzieć. Jak na co dzień wygląda życie dzieci w Pobe Mengao?
Dzieci nigdy nie zostają same w domu. Nie ma przedszkola ani żłobka, ale dzieci zawsze są pod opieką innej osoby. To wspaniałe, nieprawdaż? Problem w tym, że czasami kilkuletnia dziewczynka troszczy się o swoją roczną siostrzyczkę. Starsze rodzeństwo troszczy się o młodsze, również matki zajmują się swoimi dziećmi. Jeśli kobiety idą pracować w polu, ich dzieci również idą z nimi i spędzają na polu, w upale cały dzień. Jeśli dziecko jest półsierotą albo sierotą sprawa wygląda nieco gorzej. Często nie ma osoby, która zajmowałaby się takim dzieckiem, co sprawia, że dziecko jest pozostawione same sobie. Widziałam dzieci pijące wodę z kałuży (tak, to prawda) lub z małych zbiorników wodnych, w których poi się bydło, a znajdująca się w nich woda jest wodą stojącą (zbiera się podczas pory deszczowej, a następnie przez kilka miesięcy jest wypijana przez bydło, paruje pod wpływem temperatury, żyją w niej krokodyle…).
Dziewczynka nosi na plecach swojego młodszego brata
No dobrze, to tylko jedna strona życia. A co dalej? Dzieci pracują. Już te najmłodsze pomagają swoim rodzicom, przenosząc naczynia z wodą, z żywnością lub po prostu kopią w polu. Niektóre prace nie są ciężkie – niesienie miski z kukurydzą raczej nikomu nie szkodzi. Ale niesienie naczynia z 20 litrami wody na głowie przez niedożywioną ośmiolatkę jest już dość niebezpieczne dla jej zdrowia. Codzienne życie dzieci nie jest więc proste, wraz z rodzicami są odpowiedzialni za prace, jakie są wykonywane w domu i na polu. Często ponad ich siły…

Dzieci również się bawią, jak wszędzie J Często ich zabawki są bardzo proste – kijek, sznurek, kamyk… ale ile przy tym śmiechu i radości! Chodzą także do szkoły. Nie wszystkie, bo nie każdego rodzica/ opiekuna stać na to, by opłacać wydatki związane ze szkołą. A jest za co płacić: wyżywienie, podręczniki, zeszyty, ołówki, długopisy… Na wszystko trzeba zapracować pracą własnych rąk, używając do tego motyki.
Jak w każdym społeczeństwie zauważyłam również, że pewne dzieci są z boku, niejako odtrącane. Sprawa dotyczy głównie dzieci niepełnosprawnych. Widziałam również wspaniały przykład dwóch kolegów, z których jeden nie potrafił normalnie chodzić – kilkuletni chłopcy, jednak jeden wspierał drugiego, pomagając mu chodzić, nie patrząc na to, że inne dzieci się z nich naśmiewają…
Mimo wszystkich rzeczy, które tu piszę, dzieci w Pobe są szczęśliwe, śmieją się i bawią. Czasami my, mając tak wiele martwimy się, brak nam uśmiechu. Tam jednak sprawa wygląda inaczej - na twarzach widać radość z życia, z każdego kolejnego dnia.  
:)

Podczas każdego pobytu w Pobe poruszona jestem brakiem dostępu do wody pitnej, nieświadomością ludzi oraz brakiem możliwości, by zmienić ich codzienność. Za każdym razem staram się mówić o tym, że dzieci nie powinny pracować jak dorosła kobieta, bo to ponad ich siły. Czy przynosi to efekty? Ja osobiście widziałam jeden dowód tego, że warto mówić i przekonywać, a Pan Bóg przypomina to, co mówimy. W jednej z rodzin zauważyłam, że Bintu – 13-latka, która wcześniej wykonywała bardzo wiele ciężkich domowych obowiązków została z części z nich zwolniona. Jej tata mówi: nie możesz, za ciężkie, ja to zrobię. Patrząc na takie zmiany, pozytywne, wiem, że to co robimy, mówimy i pokazujemy swoją postawą ma sens. Może nie jest to wiele, ale jeśli uda się zmienić życie jednego chłopca, jednej dziewczynki – naprawdę warto!